Pamiętam bardzo dobrze sam moment, gdy usłyszałem o katastrofie, ale resztę dnia już mniej. Siedzieliśmy z żoną w kuchni jedząc śniadanie i gaworząc o zwykłych domowych sprawach. Jak zwykle (u nas) radio nastawione było na Trójkę. W pewnym momencie prowadzący jakby przerwał audycję i powiedział, że są problemy z samolotem prezydenckim, który leci na uroczystości w Katyniu. Być może słowa prowadzącego brzmiały inaczej, ale od razu wyczułem, że coś jest nie tak. Poszedłem do salonu włączyłem telewizor i wtedy właśnie w chyba TVN24 podali, że był wypadek z samolotem prezydenckim.
Moja żona: - pewnie sobie robią żarty.
ja: - z takich spraw nikt nie robi żartów.
Śniadania już nie dokończyliśmy. Dzwonię do kolegi, który jest szefem serwisów informacyjnych. Już wie. Dopijam kawę i do roboty (pracuję w portalu). Chwile po mnie (mam niedaleko do pracy) pojawiło się wiele osób w tym Ci, którzy nie mieli wówczas dyżurów.
Cały polski internet - a głównie portale - ma potworne problemy z utrzymaniem ruchu. Strony się pokazują, ale dziennikarze mają problemy z aktualizacją newsów i wstawianiem nowych. Nigdy w historii polskiego internetu nie było tak dużego zainteresowania informacjami.
Później jak pewnie wszyscy w Polsce oglądam telewizje, słucham wszystkich wiadomości i przeglądam internet. Próbuję szukać w rosyjskim necie, bo ewidentnie zachodni dziennikarze nic nie wiedzą i powtarzają za polskimi albo rosyjskimi. Widzę jednak, że nie ma to większego sensu, bo po 20 latach bez praktyki w tym języku po prostu go zapomniałem. Mailuje do mnie kilku starych znajomych dziennikarzy z Francji i Niemiec. CNN szuka na gwałt kontaktu z Polakami na Twitterze.
Wieczorem znajduje na Flickr wzruszające zdjęcie krzyża ze zniczy na Franciszkańskiej 3. Wrzucam na mikrobloga, gdzie jest do dziś http://sms.posterous.com/poland-in-mourning-krakow-franciszkanska-3