poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Nocri

Zwykła sobota - kwiecień 2010

Sobota jak sobota. Radio grało jak zwykle. W domu pachniało kawą a przez otwarte okna wpływało rześkie powietrze poranka. Nigdy nie spodziewałbym się, że ten dzień zamieni się w koszmar z najgorszego snu.

Przeglądałem właśnie leniwie strony internetowe w poszukiwaniu ciekawego tematu do opisania na blogu. Ukłucie w sercu spowodowała informacja w radiu o kłopotach polskiego samolotu udającego się na uroczystości do Smoleńska. Informacje nie dawały podstaw do obaw o życie pasażerów. Jednak dla człowieka, którego lotnictwo stało się od kilku lat pasją wystarczyło, by rozpocząć wędrówkę po forach związanych z tym tematem. Gdzie można się dowiedzieć szybciej i więcej o samolotach niż na forum lotniczym ? Myliłem się. Byłem pierwszy który zadał pytanie na wypełniającym się powoli forum ... "co się stało z Tutką ?". Nie wiedział nikt nic, oprócz tego, co pojawiało się bieżąco na portalach. Informacje różniły się, padały domysły i teorie, ale nadal nie było jasnej informacji o tym, że samolot Prezydenta RP rozbił się w lasku smoleńskim.

Jednak stało się to, co najgorsze. Gdy zaczęto podawać informacje kto był na pokładzie, łzy cisnęły się do oczu. Poznikały gdzieś znaczki partyjne poprzypinane ludziom, których pracą się człowiek tak interesował. Nieważne było kto z kim , kiedy i za ile. Byłem świadkiem śmierci 96 osób - osób znanych , cenionych bardziej lub mniej, z poglądami których zgadzałem się lub polemizowałem. W tamtej chwili to było nieważne.

Minął rok od tamtego wydarzenia. Czy we mnie się coś zmieniło. Niewiele. Kilka dni po napisałem na blogu:

Lepiej...


...dużo można pisać o Pani Marii ... dużo można pisać o Panu Prezydencie...

...dużo można pisać dlaczego i jak to się się stało...

...dużo można pisać co było i co teraz będzie...

...dużo można pisać...dużo można mówić...ale wszystko to dla Nich mało...

...lepiej w skupieniu zastanowić się nad własnym życiem ,

...a Ich zostawić w spokoju i pozwolić się Im cieszyć sobą już gdzie indziej.

..szanujmy ludzi bo szybko odchodzą."

Tak myślę i teraz. Niestety nie dano im tego. Gdy patrzę teraz na zdjęcie pary prezydenckiej z nad powyższego wpisu jest mi cholernie przykro. Nie zgadzałem się z Lechem Kaczyńskim od lat. Nie podobała mi się wizja Polski przez niego lansowana. Nie podobała mi się jego prezydentura. Nie podobała mi się polityka tworzona przez jego brata i środowisko. Jednak NIGDY nie pomyślałbym że owa tragiczna śmierć zostanie w tak bestialski sposób wykorzystana przez tych co żyją dalej. Odeszli ludzie - nie politycy. Ich dusze wymagają spokoju i zadumy - nie politycznej hucpy, dantejskich scen pod krzyżem i w miejscu po krzyżu. Wymagają zastanowienia się nad sobą, nad wszystkim co nami kieruje w życiu. Nad naszą beztroską w traktowaniu wszystkiego i wszystkich. Nie stało się tak.

Jednak z szacunku dla zmarłych dziś nie będę pisał, jak bardzo pogardzam ludźmi, dla których śmierć tragiczna jest jedynie trampoliną do szczytów władzy i profitów z nią związanych. 10 IV zapalę znicz pod krzyżem. Jednak będzie to krzyż prawdziwy, nie ów upodlony i sprofanowany, na którym wieszają się fanatycy. Nie będzie to krzyż medialny. To będzie krzyż prawdziwy i godny aby zapalić pod nim znicz dla uczczenia śmierci Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Jego żony Marii i 94 ofiarom tragicznego wypadku lotniczego w Smoleńsku.

-----
Wpis pierwotnie opublikowany na blogu Przemyślenia
Opublikowany za zgodą Autora.